Rozdział 6
Ewa:
Obudziłam się przytulona do czyjegoś torsu, bardzo twardego
i umięśnionego torsu. Przymknęłam oczy i lubością oddałam się przyjemności,
jaką sprawiały mi składane na ramieniu pocałunki.
-Wiem, że nie śpisz – a było tak miło…
Niemal zapomniałam, z kim jestem i że to nie powinno się
wydarzyć. Seks psuje przyjaźń. Matthew zepchnął mnie ze swojego torsu i po
chwili zawisł nade mną, a ja mogłam podziwiać pracę jego mięśni. Pochylił się w
moją stronę patrząc sugestywnie na moje usta. Liczył na coś więcej? To nie
możliwe, to był jednorazowy wyskok. Nic więcej. Odepchnęłam go od siebie i
zaczęłam się rozglądać za swoimi ubraniami. Jednak poza bielizną, którą miałam
na sobie znalazłam tylko spodnie. Będę musiała zadowolić się koszulką, w której
spałam. Spojrzałam na leżącego w ciemnej pościeli Amerykanina. Na jego twarzy
malowało się szczere zdumienie. Szepnęłam krótkie „potem” i zniknęłam w
znajdującej się obok łazience. Musiałam ochłonąć. Nie mogłam skupić myśli. Wiedziałam,
że to, co się wydarzyło nie powinno mieć miejsca i powinnam żałować, bo zapewne
stracę przyjaciela, ale… nie potrafiłam. Zmieniłam strumień na lodowaty,
musiałam się otrzeźwić. Ubrałam się we wcześniejsze ubrania i biorąc głęboki
oddech spojrzałam w lustro. Widziałam w nim ładną, choć zmęczoną młodą kobietę,
ubraną w o wiele za dużą męską koszulkę i jeansy z wilgotnymi włosami i dziwnym
wyrazem twarzy. To ja? Ta zagubiona dziewczyna? Podniosłam kołnierzyk koszulki
do nosa i wciągnęłam jego zapach. Stałam tak, a na moją twarz wpłynął głupkowaty
uśmiech. Potrząsnęłam głową, aby pozbyć się napływającego otępienia. Wzięłam
wdech i dołączyłam do siedzącego w sypialni mężczyzny, wciągnął na siebie szare
dresy i koszulkę, jednak nie zdało się to na wiele. Nadal był cholernie
pociągający.
-Matt, nie przerywaj mi proszę – zaznaczyłam na wstępie wiedząc,
że jeśli mi przerwie ulegnę – To była jednorazowa przygoda. Nic więcej. Jesteśmy
przyjaciółmi i to był błąd. Wiem, że liczysz na związek z tym całym pakietem z
uczuciami i tym podobnymi, a ja Ci tego nie potrafię zaoferować. Nic do ciebie
nie czuje poza przyjaźnią.
Popatrzył na mnie w… otępieniu? Zdziwieniu? Bólu? Nie
potrafiłam tego zdefiniować. Było coś w jego oczach, czego nie mogłam nazwać…
może nie chciałam nazwać…
-Ale wczoraj..
-Wczoraj to był alkohol i potrzeba bliskości. Nic poza tym –
ucięłam. Bo co poza tym?
Podeszłam do niego bliżej i usiadłam łapiąc jego rękę.
-Jesteś świetnym facetem i wierzę, że znajdziesz odpowiednią
kobietę – pocałowałam go w policzek i skierowałam się do wyjścia. W przedpokoju
znalazłam swoją kurtkę i buty, które czym prędzej założyłam. Poczułam jak jego
usta miażdżą moje w gwałtownym, pełnym pasji pocałunku, który chętnie oddałam,
jednak po chwili wrócił rozsądek i go odepchnęłam.
-Nie chce innej, chce ciebie – zamarłam z dłonią na klamce.
Zagłuszyłam dudniące w piersi serce mówiąc zimnym tonem.
-Ale ja nie chce ciebie, Anderson – zamknęłam za sobą drzwi
i uciekłam.
Biegłam tymi cholernymi rosyjskimi ulicami i choć znałam
dobrze drogę to czułam się zagubiona. Nie w tym mieście, tylko w uczuciach…
Matt:
-Nie całowałabyś tak, nic nie czując – niemal warknąłem w
kierunku zamkniętych drzwi.
Miałem ochotę w coś uderzyć, krzyknąć, rozbić, a z drugiej
strony chciałem jej. Żeby to okazał się tylko snem, żeby to się nie wydarzyło.
Straciłem ją, zanim zdobyłem. Wielokrotnie powtarzała, że nie chce związku i
chyba nawet do tej pory nie spoglądała na mnie jak na mężczyznę, który może ją
zainteresować, tylko jak na przyjaciela. Czy przyjaciel myślałby o niej tak jak
ja? Czy myślałby jak ją zdobyć? Czy rozkoszował się każdą chwilą w jej
towarzystwie? Nie. W taki sposób myśli zakochany facet. Jednak czy jestem kimś
innym?
Iza:
Obudziłam się z bolącą głową, w nieznanym miejscu w dodatku
przytulona do męskiego ciała. Wyplątuje się z objęć mężczyzny i podnoszę się na
tyle by widzieć jego twarz. Zamieram, a wspomnienia wczorajszego wieczoru
przemykają mi przed oczami, jednak kończą się w momencie wyjścia z klubu. Co
jeśli…? Nie wybaczę sobie zdrady… Nikołaj nigdy mi tego nie wybaczy… Z moich
oczu zaczynają kapać słone krople i to budzi mężczyznę. Odsuwam się od niego
przyciskając do piersi prześcieradło. Zaszklonymi oczami obserwuje jak ten się
przeciąga i ziewa.
-Witam – mówi pogodnie, jednak jego mina rzednie, gdy zauważa,
w jakim jestem stanie.
-Żenia, czy my…? – Dalsza część nie zostaje wypowiedziana,
jednak oboje wiemy, o co pytam.
-Nie potrafiłem Cię wykorzystać – spuścił głowę – Byłaś chętna
i niewiele zabrakło, ale jeśli coś ma się dziać to na trzeźwo…
-Dziękuję… - powiedziałam zmieszana, nie wiedziałam jak
interpretować tą drugą część.
-Jeśli chcesz możesz wziąć prysznic, a ja przygotuje
śniadanie – nie byłam w stanie nic z siebie wydusić, więc tylko kiwnęłam głową.
Mężczyzna wciągnął leżące na krześle dresy i zostawił mnie
samą. Zamiast iść do łazienki leżałam myśląc jak mogłam się tak zachować. Czy
nie mogłam zachować umiaru albo w ogóle nie pić? Czuje się brudna. Zdradziłam
chłopaka, wiedziałam, że kiedy się dowie to nie będzie chciał mnie znać.
Zrobiłam dokładnie to, co jego była… Zachowałam się jak szmata, a co było
najgorsze? Na samo wspomnienie pocałunku pragnęłam więcej i więcej. Gdzie moje
zasady? „Poszły się kochać razem z sumieniem i rozumem wczoraj wieczorem i
nadal nie wróciły” pomyślałam ironicznie.
-Iza, chodź zjeść, potem się umyjesz – usłyszałam krzyk z
kuchni.
Wciągnęłam leżącą nieopodal koszulkę ku mojemu zdziwieniu
była to koszulka klubowa. Skąd ona wzięła się koło łóżka tego nie wiem.
Niepewnym krokiem poszłam do kuchni.
-Siadaj, zrobiłem jajecznice i tosty – postawił przede mną
talerz i zajął miejsce naprzeciwko.
Zjedliśmy w ciszy, która jak nigdy ciążyła. Po posiłku
patrzyliśmy na siebie nie wiedząc, co powiedzieć.
-Nie mów mu – zaskoczył mnie swoimi słowami.
-Muszę. Kocham go – w moim głosie nie zagościła jednak
znajoma pewność, która była w nim zawsze, gdy mówiłam o ukochanym – Stracę go,
ale muszę być uczciwa.
-Przepraszam. To moja wina.
-Za co niby? To ja się na ciebie rzuciłam! – Parsknęłam gorzko.
-Miałem Cię pilnować – warknął – a niemal zaciągnąłem Cię do
łóżka!
-To ja nie ty!
-Myślisz, że tego nie wiem?! – Wymruczał niemal w moje usta.
Kiedy podszedł tak blisko? Kiedy znalazłam się w jego
ramionach? Co się ze mną dzieję?!
-Tak cholernie Cię pragnę – nie potrafiłam się odsunąć – Tak
bardzo chcę cię pocałować.
Zaskakując samą siebie przyciągnęłam jego twarz do swojej i
pocałowałam namiętnie. Tak jak nikogo innego, bo przy nim znajdowałam się w
swoim świecie.
-------------------
Witam :)
Dzisiaj trochę inaczej, bardziej uczuciowo... mamy nadzieję że się podoba.
Dziękujemy za wyświetlenia i komentarze to bardzo motywuje!
Pozdrawiamy Iza&Ewa :D
O kurczę, ale co z Niko?
OdpowiedzUsuńMyślę, że Ewa rzeczywiście czuje coś do Matta. Czekam na następny.
Pozdrawiam i życzę weny.
Buziaki :*
Dziękujemy i cieszymy się że się podoba :)
Usuń